Poznając drugiego człowieka często niewiele o nim wiemy. Czasem właśnie analiza znaki zodiaku może pomóc w rozpoznaniu, z kim mamy do czynienia. Znaki zodiaku pozwalają także przygotować zestawienie znaków, którym droga miłości nie powinna się krzyżować. Chcecie wiedzieć, kto według Wróżki Romy nigdy nie powinien być razem? Nie każdemu związkowi pisane jest przetrwać. Właściwie to chyba większość z nich rozpada się wcześniej czy później. Jednak powody tych rozstań czasami mogą być naprawdę dziwne. #1. Dziecinna gadka, jakiej używała w stosunku do swojego psa, była nie do wytrzymania. Od czasu do czasu używała jej też w rozmowie ze mną, aż pewnego razu zapytała mnie, czy może "possuniać mi penisunia". To był pierwszy i ostatni raz, kiedy odmówiłem propozycji seksu. Rozstaliśmy się tego samego dnia. #2. Umówiliśmy się na kolację i wyjście do kina, ale pracowałem do późna, więc po drodze do kina zajechaliśmy do fast foodu. Po skończeniu jedzenia wyrzuciła śmieci na ulicę przez okno samochodu. Nie odezwałem się do niej już nigdy więcej. #3. Byłem w związku z prawdopodobnie najgłośniejszą osobą, jaką znam. Dziewczyna jadła zawsze z otwartymi ustami, mlaskając przy tym niemiłosiernie. Pół biedy, gdyby to było tylko wtedy, gdy jej naprawdę smakowało. Dochodziła też do tego cała litania "mmmmowania" i "om nom nomania". Miałem wrażenie, że umawiam się z Ciasteczkowym Potworem. #4. Powiedziała, że Nickelback to taki współczesny Szekspir. #5. Poszedłem z nią do restauracji i chciałem zamówić łososia. Kazała mi wziąć burgera "jak prawdziwy mężczyzna". #6. Miała na imię tak samo jak moja siostra. Lubiłem ją, próbowałem, ale po prostu nie mogłem tego ciągnąć. #7. Zjadła mojego burgera. Zanim go zamówiłem, pytałem jej, czy jest głodna. Powiedziała, że nie. Wyszedłem do łazienki, wróciłem i burgera nie było. "Sorki, byłam głodna". Pi***ol się. #8. Ciągle gadała, kiedy oglądaliśmy jakiś film, zwłaszcza podczas dialogów na ekranie. Gdy bohaterowie przestali mówić, ona również. Jak tylko zaczynali dialog: "A CZYTAŁEŚ TEN ARTYKUŁ O MASEŁKU SHEA W GAZECIE?". #9. Rozstałem się kiedyś z dziewczyną, która nigdy nie mogła się na nic zdecydować. Kiedy proponowałem wyjście do kina i pytałem, jaki film chciałaby obejrzeć, NIGDY nie mogła podjąć decyzji. Doprowadzało mnie do do szału. Okazało się, że w międzyczasie spotykała się z kimś innym. Kiedy ją o to zapytałem, powiedziała, że - a jakże - nie mogła się zdecydować, którego z nas wybrać. #10. Miała zwyczaj zakradania się do mnie, kiedy sikałem, chwytania mojego penisa i celowania nim w moją stronę. W pewnym momencie zacząłem udawać wystraszenie, żebym miał wymówkę do odwrócenia się i nasikania jej na stopy. #11. Zerwałem z dziewczyną, bo wydawało mi się, że coś przede mną ukrywa i chce ze mną zerwać. Okazało się, że ukrywała coś innego: wycieczkę na Karaiby dla nas obojga. Miałem 22 lata, byłem głupi. #12. Nie chciała jeść niczego prócz nuggetsów z frytkami. Żadnych zamienników, chociażby udek czy skrzydełek z kurczaka. Jeśli poszliśmy gdzieś, gdzie nie było nuggetsów i frytek, zamawiała tylko colę i patrzyła, jak jem. Kiedyś popełniłem błąd i ugotowałem dla niej obiad. Wzięła jednego kęsa, po czym zapytała, czy obraziłbym się, gdyby skoczyła do Maca po nuggetsy i frytki. #13. Uważała, że wkładanie mi do ust palców kiedy ziewam jest przezabawne. Nigdy nie mogłem się zrelaksować... zawsze musiałem być przygotowany na oralne molestowanie. #14. Zapytała, co bym zrobił, gdyby ktoś przedziurawił mi prezerwatywę. #15. Poszliśmy z dziewczyną do lokalnej restauracji i wyglądała, jakby się miała popłakać. Gdy zapytałem, o co chodzi, powiedziała, że nie mają tam niczego dla wegan. Mieli sporo dań wegetariańskich z opcją zamiany sera na jego wegańską wersję, więc zaproponowałem coś z tego. W tym momencie po policzkach zaczęły jej spływać łzy. Zapytałem, czy chce iść gdzieś indziej i od razu na to przystała. No więc poszliśmy do innej restauracji, a tam zamówiła... tacos z rybą. Oficjalnie mnie podsłuchiwano, ale moim zdaniem byłem też nielegalnie śledzony. Złożyłem stosowne doniesienie do prokuratury - powiedział w środę w RMF FM europoseł Włodzimierz Justyna nigdy nie była czyjąś dziewczyną czy narzeczoną, ale wielokrotnie była czyjąś kochanką. Długość trwania jej romansów była różna. Od kilku tygodni do nawet trzech lat. Historie jednonocne specjalnie jej nie interesowały. Justyna przyznaje, że w związki z żonatymi mężczyznami wchodziła świadomie. Justyna (37 lat) mówi o sobie, że jest "singielką od zawsze". Rzuca przy tym porozumiewawczy uśmiech Nigdy nie była w oficjalnym związku. Oficjalnym, czyli takim, o którym mogłaby powiedzieć znajomym, takim, który mógłby zakończyć się wspólnym zamieszkaniem czy zalegalizowaniem Nigdy nie miała partnera, którego przedstawiłaby rodzicom, z którym spędziłaby święta, z którym wyjechałaby na dłuższe wakacje - Nigdy nie miałam marzeń pt. szczęśliwa rodzinka i biały domek z ogródkiem. To nie ja. Jak każda kobieta miałam i mam swoje potrzeby - fajnego seksu, ciekawej rozmowy, adoracji, poczucia bycia piękną i wyjątkową i to dawali mi ci mężczyźni. Proza życia, kapcie, telewizor i brudne skarpetki to nie moja bajka. Umarłabym z nudów. Był nawet taki jeden, który zostawił żonę i przyszedł do mnie z walizką. Myślał, że się ucieszę, ale mnie w ogóle nie o to chodziło. Ucięłam kontakt. Było mi go nawet żal, bo nagle został zupełnie sam, no ale przecież nie mogłabym być z nim z litości - przyznaje. Justyna zgłasza dziwne bóle w okolicy mostka. Liczne badania nic nie wykazały. Lubi być tą trzecią Pola od czterech lat jest w związku. "Związku niemożliwym" - jak go nazywa. Pola poznała Janusza w stadninie koni. To ich wspólna pasja. Na początku nic nie zapowiadało, że zbliżą się do siebie tak mocno. Kiedy ich relacja zaczęła się zacieśniać, Janusz powiedział Poli, że ma żonę. Pola, czując, że zaczyna czuć do Janusza coś więcej, wycofała się. Przestała przyjeżdżać do stadniny, ucięła kontakt. Pół roku później przypadkowo spotkali się na zawodach konnych. Spędzili razem noc. Pola wróciła do dawnej stadniny. - Można powiedzieć, że to było nasze miejsce schadzek - mówi. - To nie chodziło o seks. A przynajmniej - nie tylko. Ja się po prostu zakochałam. I jestem przekonana, że Janusz też - dodaje. - Mimo to Janusz do tej pory nie podjął decyzji o odejściu od żony. Mówił, że chce być ze mną. Ja mu wierzyłam. Wierzyłam w to, że jego małżeństwo jest martwe, że w końcu jej o nas powie. Pola przyznaje, że "robiła Januszowi sceny zazdrości". Nie radziła sobie z tym, że każdy urlop i weekend spędza z rodziną, z tym, że spotykają się tylko wtedy, kiedy on ma czas. Fakt, że ich związek był owiany tajemnicą też Poli nie pomagał. - Któregoś dnia powiedziałam o nas mojej przyjaciółce. Musiałam to z siebie wyrzucić. To, co od niej usłyszałam pogrążyło mnie. Wykrzyczała mi, że nie spodziewała się po mnie, że mogę chcieć rozbić czyjąś rodzinę. Opowiedziała mi o cierpieniu swojej matki, kiedy jej ojciec odszedł do innej kobiety. Postanowiłam zacząć spotykać się z innymi mężczyznami. Myślałam, że jak kogoś poznam, będzie mi łatwiej zakończyć romans z Januszem. Ale znajomości z nim nie przerwałam. Działając na dwa fronty, czułam się jeszcze gorzej. Pola nie ma już nadziei, że kiedykolwiek będzie z Januszem "tak naprawdę". - Ja nawet nie wiem, czy po tym wszystkim bym umiała" - dodaje. Pola zgłasza poczucie winy z powodu tego, co się stało. - Nie jestem tą samą osobą co cztery lata temu. Nie wiem, kiedy ostatnio czułam się dobrze - lekko, radośnie - dodaje. Kochanka nie ma dobrej opinii. To, co myślą o niej inni, w większości nie nadaje się do przytoczenia. Kochanka przede wszystkim jest samotna i zazdrosna o to, że inni nie są. Kochanka tylko czyha, jak upolować faceta. Kochanka jest pierwszorzędną manipulantką - wie jak omamić mężczyznę. Kochanka nie ma skrupułów, wyrzutów sumienia czy poczucia winy. Kochanka posunie się do wszystkiego. Kochanka rozbija rodziny. Kochanka jest wyuzdana. To jedynie część stereotypów krążących na temat "tych trzecich". Nad kochankami nikt się nie pochyla. Kochankom się nie wybacza. A czy warto się pochylać? Czy warto im wybaczać? Niech każdy weźmie odpowiedzialność za odpowiedź indywidualnie. Mój artykuł można zinterpretować jako próbę pochylenia się, bowiem jest dedykowany głównie tym, które znalazły się w tej roli. Celowo (Justyna) bądź też nie (Pola). Dlaczego, po co? Co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze - nie chcę zamykać oczu na rzeczywistość, a ta pokazuje, że kochanki istnieją i żyją wśród nas. Po drugie - im dłużej pracuję, tym mniej jednoznacznie widzę ludzkie wybory. To pozwala mi mniej oceniać, mniej wartościować. Kochanki także czasem cierpią, kochanki bywają zagubione, kochanki miewają poczucie winy, kochanki także są oszukiwane, kochanki bywają również ofiarami sytuacji - spostrzeżenia nowe, oburzające? Jeśli jesteś "tą trzecią" 1. Przyjrzyj się własnym motywom zaistniałej sytuacji Niezależnie od tego, czy w rolę kochanki weszłaś świadomie (taka rola ci odpowiada), czy też nie (deklarujesz, że chciałabyś inaczej), bądź ze sobą szczera. Czy jest możliwe, że boisz się prawdziwej bliskości (w bólu, cierpieniu, chorobie, w kłopotach)? Czy jest prawdopodobne, że rywalizujesz z kobietami (chcesz być zawsze górą, chcesz być piękniejsza, fajniejsza, wyjątkowa)? Czy to, co robisz, może być agresją skierowaną wobec innych kobiet? A może tak naprawdę wobec mężczyzn? A może wobec siebie? Jakie relacje znasz z domu rodzinnego? Może metaforycznie "wpychasz się" między rodziców, walczysz o uwagę ojca? O co ci chodzi w tym trójkącie? 2. Jeśli liczysz na to, że on w końcu odejdzie Pamiętaj, że statystyki są dla kochanek nieubłagane - jedynie 5 proc. mężczyzn porzuca swoje żony na rzecz "tych trzecich". Sygnały świadczące o tym, że to raczej nie nastąpi, mimo że "jego małżeństwo jest już martwe" - nadal wyjeżdża na wakacje z rodziną, uprawia seks z żoną, rodzi mu się dziecko, mimo że jego małżeństwo jest tylko formalnością - nigdy nie ma odpowiedniego momentu na powiedzenie żonie, zawsze są jakieś ale. Wiesz o tym, że nie jesteś pierwszą kochanką w jego życiorysie. 3. Pamiętaj o kosztach takiej roli Co cię może spotkać? - surowa opinia społeczna; - samotność (szczególnie w weekendy, święta, wakacje); - zazdrość, do której sama nie wiesz czy masz prawo; - niepewność swojej pozycji i swoich praw jako kochanka (masz jakieś prawa czy też nie, masz prawo się czegoś domagać czy też nie?); - konieczność ciągłego dostosowywania się do niego; - poczucie bycia "na drugim planie"; - konieczność ukrywania się (nie chodzi tu tylko o picie kawy w miejscu publicznym, czasem nie możesz o swoim związku nikomu opowiedzieć); - koszty emocjonalne w postaci permanentnej ambiwalencji (nadzieja, wiara, pragnienie bycia z danym mężczyzną versus poczucie winy wobec żony, lęk przed przyszłością, żal do kochanka); - ciągłe odkładanie swojego życia na później (jak odejdzie); - utrata zaufania do mężczyzn (bo obiecał, że odejdzie, a nie odchodzi; bo w końcu zdradza i oszukuje swoją żonę); - osłabienie samooceny (bo mnie nie wybrał; bo robię przecież coś złego); - jeśli w tę relację wkładasz swoje serce i swoją energię, może być ci trudno dostrzec coś lub kogoś innego, o otwarciu się na to nie wspominając; 4. Zadaj sobie pytania - Ile będę czekać na rozwój sytuacji? - Co mi jednoznacznie pokaże, że nie mam na co liczyć? - Po czym poznam, że mam dość? - Jakie są zyski i koszty takiej relacji? Jaki jest bilans? - Czy jestem gotowa na poradzenie sobie z kosztami? - Jakie problemy będę musiała pokonać, gdy nawet on odejdzie? - Gdy odejdzie, czy będę w stanie mu zaufać, skoro złamał daną komuś obietnicę? Skąd wiem, że ze mną będzie inaczej? - Czy gdy odejdzie, będę w stanie emocjonalnie sobie z tym poradzić? 5. Nie pozbawiaj siebie odpowiedzialności za to, co się stało. Jednocześnie pamiętaj, że za zaistniałą sytuację odpowiadają dwie osoby. Co najmniej dwie Jeśli lepiej się czujesz w roli kochanki niż żony - Weź pod uwagę kwestie etyczne. Czy aby na pewno poczucie winy jest ci obce? Co prawda stosujemy różne mechanizmy obronne (zaprzeczanie, wypieranie), aby czegoś nie czuć np. wyrzutów sumienia, ale nie odbywa się to bez wpływu na nasze zdrowie (uczucie pustki, dolegliwości psychosomatyczne). Poza tym pytanie o wartości mnie wydaje się zawsze zasadne (bierzesz udział w czymś co jednak niszczy, co z regułą - nie rób drugiemu, co tobie niemiłe). - Pamiętaj, że nawet jeśli ty nie chcesz się angażować, on może. Co wtedy? - Uwzględnij sytuację, w której - nawet jeśli z założenia nie miałaś zamiaru się angażować - może ci się to przydarzyć. W końcu im bardziej się w coś angażujemy, tym cenniejsze nam się do wydaje. Poza tym jeśli już jesteśmy w jakiejś relacji, zupełne pozbycie się oczekiwań jest po prostu trudne. - Pamiętaj, że to co na początku jest fascynujące, po czasie może stać się męczarnią (ciągłe czekanie, ukrywanie). Związek z żonatym mężczyzną to związek z pewnością wysokiego ryzyka - ryzyka, że się wyda, że on jednak nie odejdzie, że jak odejdzie to co? Gdy pytam Polę o radę dla kobiet, które właśnie wdały się w romans, mówi: "Skończ, zanim na dobre się zacznie". To mówi ona - ta trzecia. * Ponieważ moimi bohaterkami są kobiety - w formie zwracam się głównie do kobiet. Jednak treści z powyższego artykułu dotyczą oczywiście także mężczyzn. Źródło: Słowa: Ryszard UlickiMuzyka: Jan Adam LaskowskiWykonanie - Janusz Laskowski - Licencjawww.laskowskijanusz.pl http://smarturl.it/JanuszLaskowskiWszelkie prawa Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2011-01-12 19:32:15 twisted love Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-12 Posty: 6 Temat: Nigdy nie byłem w związku, bo zawsze unikałem kobiet - chyba mam fobięJa wiem, że teraz to już nikłe są szanse na poznanie kogoś. Powoli zbliżam się do tak się stało ? Przez moje kompleksy i poczucie niskiej wartości, nieśmiałość itd. Zawsze czułem się gorszy od innych, myślałem że nie zasługuję na żadną kobietę. Unikałem kobiet ze strachu przed tym aby jakaś nie zainteresowała się mną. Teraz jest starym dinozaurem bez żadnych doświadczeń z kobietami. To odpycha potencjalne kandydatki, ten brak poczucie niskiej wartości pogłębiło się na studiach, kiedy musiałem powtarzać jak teraz wygląda moje życie to tylko moja wina. Nie mam tego nikomu za złe. Chciałbym tylko przestrzec, że może się to przydarzyć też Wam jeśli nie zaczniecie coś robić. Jeśli ktoś chce Wam pomóc to nie odrzucajcie jego pomocy. Mnie nie miał kto pomóc i tak to wszystko się skończyło. 2 Odpowiedź przez marena7 2011-01-12 20:18:15 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Nigdy nie byłem w związku, bo zawsze unikałem kobiet - chyba mam fobięChlopie, dopiero zbliżasz się do trzydziestki? To ty młodziak jesteś a nie dinozaur. Szybko znajdź psychologa, przepracuj swoją nieśmiałość i kompleksy i wszystko będzie dobrze. Nie wszystkie dziewczyny lubią przebojowych, doświadczonych, z przeszlością. Są takie, które w mężczyźnie cenią łagodność, delikatność, nieśmiałość i świeżość uczuć. Jeszcze znajdziesz swoją połówkę, tylko nie uciekaj, pozwól się poznać diewczynom. Skądżeś nabrał takich przekonań, że dziewczyny lubią tylko doświadczonych? Glowa do góry! 3 Odpowiedź przez Bardolka 2011-01-12 22:18:33 Bardolka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-23 Posty: 1,394 Wiek: 29 Odp: Nigdy nie byłem w związku, bo zawsze unikałem kobiet - chyba mam fobię Mam deja vu czy czytałam juz to co napisałeś w jakimś innym założonym przez Ciebie temacie? Gdy Ty i Ja, cały świat jest dla nas ... 4 Odpowiedź przez mała bromelia 2011-01-13 01:52:33 mała bromelia Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-11-11 Posty: 105 Wiek: 22 Odp: Nigdy nie byłem w związku, bo zawsze unikałem kobiet - chyba mam fobię twisted love napisał/a:Ja wiem, że teraz to już nikłe są szanse na poznanie kogoś. Powoli zbliżam się do tak się stało ? Przez moje kompleksy i poczucie niskiej wartości, nieśmiałość itd. Zawsze czułem się gorszy od innych, myślałem że nie zasługuję na żadną kobietę. Unikałem kobiet ze strachu przed tym aby jakaś nie zainteresowała się mną. Teraz jest starym dinozaurem bez żadnych doświadczeń z kobietami. To odpycha potencjalne kandydatki, ten brak poczucie niskiej wartości pogłębiło się na studiach, kiedy musiałem powtarzać jak teraz wygląda moje życie to tylko moja wina. Nie mam tego nikomu za złe. Chciałbym tylko przestrzec, że może się to przydarzyć też Wam jeśli nie zaczniecie coś robić. Jeśli ktoś chce Wam pomóc to nie odrzucajcie jego pomocy. Mnie nie miał kto pomóc i tak to wszystko się Ty potrzebujesz porządnego potrząśnięcia za ramiona, albo, żeby Ci ktoś życzliwy sprzedał liścia na otrząśnięcie. OBUDŹ SIĘ! Nic nie jest stracone dopóki dychamy, a życie zaskakuje nas na tysiącu zakrętów, które jeszcze przed nami! Stary, będzie pięknie, tylko nie możesz skazywać sam siebie na wyobcowanie. To czym tak naprawdę odstraszasz kobiety to raczej Twoje podejście "i tak wiem, że już nic ze mnie nie będzie... zostaw mnie tu... porosnę sobie kurzem i w ogóle..." Do ludzi! Weź swoje życie w swoje ręce! Nie bój nic! Jak to mówi mój tatko "Będzie pan zadowolooony!" Buziaczki:* The best is yet to come 5 Odpowiedź przez busiu 2011-01-13 09:06:11 busiu 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-06 Posty: 2,015 Odp: Nigdy nie byłem w związku, bo zawsze unikałem kobiet - chyba mam fobię No, był tu już na forum taki jeden, co to nawet samobójstwo chciał popełniać. Chyba wszyscy chcieli mu pomóc i doradzić, ale on wszystko negował. Nie nie i nie, jestem beznadziejny, nie chcę zmian, idę się też prezentujesz taką postawę, to nie masz tu czego szukać. Sam musisz chcieć coś zrozumieć prostą rzecz- nie podoba Ci się sytuacja, w której obecnie jesteś. Więc albo coś zmienisz, albo będziesz trwał w letargu. Po pierwsze- wycieczka do psychologa i praca nad duchową stroną siebie. Później popatrz obiektywnie na swój wygląd. Czy jest coś, co może odstraszać/zniechęcać potencjalne partnerki? Fryzura? Ciuchy? Zmień to. Idź do fryzjera, jakąś pasję w życiu? Nie? To znajdź. Nic tak nie pociąga kobiet jak facet zakręcony na punkcie swojego pewny siebie i znaj swoją wartość. Jeśli Ty jesteś tego pewny, otoczenie też rób z kobiety całego swojego świata i sensu życia. Miej kolegów, hobby, próbuj się 'przypodobać'. To koszmarny błąd początkujących. Atrakcyjności nie buduje się przez bycie miłym, spolegliwym i angażuj się od razu. To trudne, ale zachowaj dystans. Za duże zaangażowanie jest oznaką desperacji i wiem, co jeszcze... jak na coś wpadnę, to dodam! W taki dzień jak ten Marco Polo wyruszył do są Twoje plany na dzisiaj? 6 Odpowiedź przez fort 2011-01-15 00:09:10 fort Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zawód: fizyczny Zarejestrowany: 2011-01-14 Posty: 40 Wiek: 30 Odp: Nigdy nie byłem w związku, bo zawsze unikałem kobiet - chyba mam fobię niedawna wchodze na to forum i bardzo mi się spodobało. A jak przeczytałem ten temat to jakbym czytał o sobie i dlatego własnie się zarejestrowałem tutaj i chciałem dorzucic coś od siebie bo mi troszke love napisał/a:Ja wiem, że teraz to już nikłe są szanse na poznanie kogoś. Powoli zbliżam się do tak się stało ? Przez moje kompleksy i poczucie niskiej wartości, nieśmiałość itd. Zawsze czułem się gorszy od innych, myślałem że nie zasługuję na żadną kobietę. Unikałem kobiet ze strachu przed tym aby jakaś nie zainteresowała się mną. Teraz jest starym dinozaurem bez żadnych doświadczeń z kobietami. To odpycha potencjalne kandydatki, ten brak poczucie niskiej wartości pogłębiło się na studiach, kiedy musiałem powtarzać jak teraz wygląda moje życie to tylko moja wina. Nie mam tego nikomu za złe. Chciałbym tylko przestrzec, że może się to przydarzyć też Wam jeśli nie zaczniecie coś robić. Jeśli ktoś chce Wam pomóc to nie odrzucajcie jego pomocy. Mnie nie miał kto pomóc i tak to wszystko się mam 29 lat. Zawsze byłem nieśmiały, zamkniętym w sobie samotnikiem i bałem się dziewczyn Zresztą w ogóle boje się ludzi, są tacy podli. Z tego powodu cały wolny czas spędzam w domu-słucham muzyki i sobie fantazjuje. Tak wiem ze to dziecinne ale mam jakąś nieprawidłową osobowość jak stwierdzili u mnie na komisji wojskowej no i pewnie dlatego tak jest. Ktos taki nie może zapewnić oparcia i ochrony dziewczynie. Też wiem ze na zadną nie zasługuje, ze nie będę Jej w stanie obronić i normalnie z Nią zyć. Też z tego powodu wolałem ich unikać. Żeby przypadkiem się nie zakochać, a poza tym ten lęk przy nich. Im bardziej mi się jakaś podoba tym bardziej mnie blokuje. Doświadczeń ŻADNYCH. Ale jednak wiadomo ze na bezludnej wyspie nie zyje ? widuje na co dzień kobiety np. w sklepach, no i stało się jakieś 2 lata temu co musiało się stać ? zakochałem się w dziewczynie którą widywałem w jednym sklepie gdzie pracuje jako kasjerka. Spodobała mi się tak bardzo. Kobieca, pewna siebie i taka dominująca ? mój ideał i jednoczesnie moje przeciwieństwo :-) z takimi wspaniałymi oczami . No i znalazłem Ją na naszej klasie. Napisałem do Niej list. Odpisała mi. Ale po kilku naszych wymianach wiadomości tak delikatnie dała mi do zrozumienia ze jednak to nie to. Dobrze zrobiła bo ja wiem że Ona zasluguje na naprawde o niebo lepszego chłopaka. Poza tym to musiało się tak skończyć bo w tych moich długich i nudnych wiadomościach było to co odradza Busia:?Nie próbuj się 'przypodobać'. To koszmarny błąd początkujących. Atrakcyjności nie buduje się przez bycie miłym, spolegliwym i angażuj się od razu. To trudne, ale zachowaj dystans. Za duże zaangażowanie jest oznaką desperacji i odstrasza.?Ale ja byłem taki: przypodobybałem się Jej, byłem miły i raczej nie ukrywałem ze jest dla mnie kimś waznym, bo ja taki właśnie jestem więc nie chciałem robić z siebie kogoś kim nie jestem, aczkolwiek nie ukrywałem tez tego wlasnie że nie zasługuje na nią i że chce tylko z Nią porozmawiać. Powiedzieć że Ją lubie. Tyle. Tylko popełniłem jeden fatalny błąd. Zamiast przestać chodzić do tego sklepu, no bo skoro nie pasujemy do siebie, to ja czasem tam chodziłem żeby po prostu przy okazji móc powiedzieć Jej cześć(bo ujawniłem się Jej w Realu bo tego chciała, wiedziec którym to klientem jestem). No i chyba troche przegiołem bo za któryms razem wyraźnie odczułem ze ma mnie juz troche dość. Nie mogę sobie tego darować, boli mnie to ze pewnie okazałem sie takim namolnym nachałem, choć naprawde nie chciałem niczego złego, nie chciałem Jej w żaden sposób urazić. Ale wyszło jak wyszło czyli ch?wo. Przeze mnie. Boje się ze może jest na mnie zła. Ze źle o mnie myśli. Mam nadzieje ze tak nie jest, a jeśli tak jest, to ze mi to kiedyś wybaczy. Ale nie wyjaśnię już tego bo przeciez tylko bym pogorszył sprawe znów do Niej pisząc czy coś. Cieszy mnie tylko to ze Ona jest chyba szczęśliwa, ma wielu znajomych i powodzenie, chłopaków na pewno może sortować:-) Jest na prawde cudowną dziewczyną i zycze Jej jak mimo tego że jestem samotnikiem to jednak brak mi kobiet. Brak mi rozmów z nimi, nie mam się do kogo przytulić ani kogo dotknąć. Jak odłoże troche grosza to dostaje za pieniadze troche tego bo zbieram się na odwage i ide do prostytutki. To mi troche pomaga. Mam kolegów ale wiadomo ze kobiet mi nie zastąpią:-) Nie jestem jakimś całkowitym nieudacznikiem, co to to nie. Od półtora roku wyprowadziłem się z domu, wynajmuje i żyje całkowicie na własny rachunek, nie jestem mamisynkiem i nie jestem kapusiem, mam kolegów w pracy których nigdy nie sprzedałem i którzy mi ufają i ja im. Umiem sobie prać, gotować i całą reszte tych codziennych rzeczy robić sam. Ale ten mój nudziarski charakter? ten lęk przed dziewczynami. Ale to nie wszystko, dla mnie to już na prawde koniec. Jestem chory na serce, coraz gorzej się czuje i widze ze mój koniec tu na ziemi jest blisko, codziennie rano mysle czy to dzis jest mój ostatni dzień. Dzis znów czuje sie źle, duszno mi, spocony jestem i w robocie znów mnie bolało to serce. Dlatego nie ma sensu żaden związek ze mną bo po co. Ale nie przejmuje się tym tak bardzo i nie winie też nikogo. tylko opowiedzieć moja historie dziewczynom. A ty Twisted love jak jestes zdrowy to głowa do góry, jak nie zostawisz tego samego sobie tylko pójdziesz po pomoc to wszystko przed tobą. Pozdrawiam. marcin 7 Odpowiedź przez annajanina12 2011-01-15 00:44:01 annajanina12 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-08-25 Posty: 32 Odp: Nigdy nie byłem w związku, bo zawsze unikałem kobiet - chyba mam fobięZawsze jest czas i miejsce na zwiazek, 30 na karku w przypadku mezczyzny to normalny wiek. Szczerze mowiac, to nigdy nie myslałam, ze faceci maja takie problemy. kobiecie nie wypada podrywac i narzucac sie, ale wy, mozecie bardzo wiele. Denerwuje mnie tylko wasza postawa, miesiac temu siedziałm w penym mioejscu i sluchałam jakich wy ideałow szukacie,nie wiedzialm, ze mezczyzni zwracaja uwage na makijaz u kobbiety i to nawet ten delikatny, podkład + tusz do rzes, moze macie za duze wymagania....... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Mam 37 lat i nigdy tak naprawdę nie byłem w związku. Przez Gość gość, Grudzień 3, 2017 w Życie uczuciowe. Polecane posty. Gość gość

napisał/a: obserwator1 2011-01-06 21:09 Witam Może wydawać się to głupie i niedorzeczne, ale nigdy nie byłem w żadnym związku i nigdy nie będę, a mam już swoje lata. Powód mojego wyboru jest bardzo prosty. Chociaż nigdy nie związałem się z żadną dziewczyną to wiem, że ja do związku się nie nadaję. Gdybym miał kobietę, którą nawet mógłbym kochać to wiem, że tylko zmarnowałbym jej życie. Nie chcę tego. Nie chciałbym ranić jakiejś osoby, bo ona nie zasługuje na to. Ludzie zasługują na szczęście. Ja nie. Ze mną żadna dziewczyna nie byłaby szczęśliwa. Nic nie mógłbym takiej kobiecie dać, bo nic nie mam, niczego w życiu nie osiągnąłem i jestem nikim. Moje życie to ciągłe pasmo porażek. Ja doskonale siebie rozumiem, swoje ułomności i wady. Moja samoświadomość podpowiada mi jaką drogą w życiu powinienem iść, pomaga wybrać. Ta droga to ścieżka samotności, ścieżka pojedynczej jednostki. Możecie zapytać skąd mogę wiedzieć, że nie dam nic dziewczynie, skoro nie byłem nigdy w związku ? Przecież mogę dać jej miłość, bliskość, troskę itd. Wiem, że to za mało. Ja nigdy nie kochałem i nie potrafię kochać. To intuicja, jakiś wewnętrzny głos podpowiada mi, że ja jestem inny. nie potrafię dzielić się szczęściem, bo ja szczęścia nie nie jest dla mnie, ale przez te wszystkie lata mojego życia udało mi się zrozumieć siebie. Ktoś mógłby napisać, że to zwykłe tchórzostwo, ale wcale tak nie jest. Moje cechy charakteru, cechy osobowości powodują, że potencjalna kobiety zamęczyłaby się ze mną na śmierć, a ja tego nie chcę. Czy znacie kogoś w podobnej sytuacji jak ja ? Kogoś, kto świadomie dokonał takiego wyboru ? napisał/a: Kalunia89 2011-01-06 21:27 nie znam nikogo takiego... ale widze ze chyba ci to przeskadza skoro piszesz takie cos na forum... polecalabym wizyte u psychologa bo zadko sie zdarza ze ktos ma taka niska wiare w siebie..... napisał/a: totylkoja82 2011-01-06 21:48 [Mod: obserwator, nie zakładaj kilku kont, żeby pisać o swoim problemie. To narusza regulamin forum - od tej pory pisz tylko używając jednego z nich.] Coś o mnie. Według mnie w dzisiejszych czasach to same negatywne cechy. - studiowałem budownictwo , została mi tylko obrona , w trakcie studiów pracowałem , teraz szukam pracy bo nie pracuję - alkohol piję tylko od czasu do czasu , nigdy nie zdarzyło mi się aby urwał mi się film , nie upijam się - nie jestem imprezowiczem , do klubów chodzę bardzo rzadko , wolę do jakiejś knajpy , do muzeum , na wystawę , do kina albo na świeże powietrze - nigdy nie brałem narkotyków - nie palę papierosów , paliłem przez kilka miesięcy ale to było jeszcze w podstawówce - wstyd to napisać , ale nie miałem żadnej partnerki seksualnej - dzieci lubię , ale pewnie nigdy ich nie będę miał - moja kryminalna kartoteka jest czysta jak kartka papieru , nigdy nawet nie dostałem mandatu choć jeżdżę już prawie 10 lat - jestem spokojny , odnoszę wrażenie że za spokojny , dobre wychowanie też nie jest mi obce - nie wiem czy komuś się podobam czy nie , to kwestia indywidualna , ale dzieci w parku nie uciekają na mój widok - jestem szczupły Właśnie przez to co napisałem powyżej nigdy nie byłem w żadnym związku i chyba nigdy nie będę. Jestem za spokojny i zbyt nieśmiały , a przez to zbyt nudny i nieciekawy. Mój brak doświadczenia dodatkowo mnie pogrąża. napisał/a: ~gość 2011-01-06 23:21 znam facetów którzy przed 40 znaleźli swoje "połówki" maja dzieci i wyglądają na szczęśliwych jeżeli będziesz sam siebie uważał za nudnego i nieciekawego to napewno nie znajdziesz partnerki uwierz w siebie napisał/a: Raion86 2011-08-15 06:51 @obserwator, to co napisałeś idealnie odnosi się też do mojej osoby. Jestem mało ciekawy nie tylko pod względem osobowości jak i fizycznym. Tylko na dobrą sprawę po co się nad tym rozczulać, tak samo jak Ciebie żadna mnie nie chciała - trudno życie w pojedynkę nie jest przecież wcale takie złe. Można robić co się chce i nikt nie ma prawa Ci powiedzieć że robisz źle(pod warunkiem oczywiście że nie łamiesz prawa xD). Rób to na co masz ochotę, a że kobiety nie zwracają uwagi na takich jak my? Olej to ciepłym i gęstym . Życie jest zbyt ciekawe żeby stać w miejscu i zamartwiać się tym że nie podobasz się kobietom. Na podstawie doświadczeń moich kolegów/przyjaciół życie w związku nie jest wcale takie super jakby mogło się wydawać. Tak więc na dobrą sprawę nie ma czego żałować, wszystko ma swoje dobre i złe strony. Pozdrawiam. napisał/a: ~gość 2011-08-15 09:09 totylkoja82 napisal(a):Właśnie przez to co napisałem powyżej nigdy nie byłem w żadnym związku i chyba nigdy nie będę. Hmm...Mysle, ze nasze Panie rozwieja lub potwierdza Twoje przypuszczenia co i na ile z powyzszej listy moze miec wplyw na calkowity brak zainteresowania Toba ze strony plci przeciwnej...Dobrze trafiles. Ja tylko nie moge odmowic sobie wyrazenia zdziwienia, ze ze nigdy nie zazywales narkotykow uwazasz za cos co w Twoim przekonaniu dyskwalifikuje Cie u to juz w przedbiegach. No ale poczekajmy na bardziej miarodajne napisal(a):Ja doskonale siebie rozumiem, swoje ułomności i wady. Moja samoświadomość podpowiada mi jaką drogą w życiu powinienem iść, pomaga wybrać. Ta droga to ścieżka samotności, ścieżka pojedynczej napisal(a):Czy znacie kogoś w podobnej sytuacji jak ja ? Kogoś, kto świadomie dokonał takiego wyboru ? Kolego, Ty po prostu podniosles rece do gory i wywiesiles biala flage w temacie stosunkow z kobietami, dorabiajac przy okazji ideologie o Twoim, niezawinionym absolutnie przez Ciebie, nieprzystosowaniu do dzisiejszych czasow i realiow, systemu wartosci, o kobietach, ktore na szczuplego faceta, a w dodatku kompletnego dyletanta jesli chodzi o narkotyki, no i jeszcze na dobitke "dziwaka", ktory woli pojsc na spacer niz do knajpy, nawet nie nie ma co sie za osobe trzezwomyslaca, realiste, nie masz zamiaru zyc mrzonkami i karmic sie zludnymi nadziejami, ze jest choc promil szansy na to, ze moze gdzies na tej planecie jest kobieta, ktora z tymi Twoimi "wadami" dalaby rade zyc, dlatego dokonales dramatycznego, aczkolwiek SWIADOMEGO WYBORU , ze z kobietami nigdy nie daly Ci nawet cienia szansy, pogrzebaly Cie za zycia, ale Ty bedziesz jeszcze na dodatek SZLACHETNY i WSPANIALOMYSLNY dla tych niepojetych istot motywujac swoj wybor tym, ze nie chcesz zadnej kobiety wymaluj-bohater romantyczny z Ciebie, postac tragiczna, Konrad Wallenrod naszych jeszcze Ostatni Mohikanin-to juz niekoniecznie z romantyzmu, ale wymowa podobna... A powiedz-niekoniecznie mnie, bardziej sobie...Probowales Ty w ogole jakies kobiety poznawac?Rozmawiac z nimi?Zainteresowac je czymkolwiek, soba?Czy moze uwazales, ze to kobieta powinna zabiegac o Ciebie, a ze z jakiegos powodu nic takiego sie w Twoim zyciu nigdy nie przytrafilo, wiec obraziles sie hurtem na wszystkie?I pozostalo juz tylko dopisac do tego jakies uzasadnienie "glebszego sensu"? Zrobiles jak chciales, obywasz sie bez kobiet, one bez Ciebie tez jak widac...Nie mam pojecia na co liczysz pojawiajac sie z tym "problemem" na forum. Na podziw i uznanie? Czy na zwrocenie na siebie uwagi? napisał/a: kania3 2011-08-15 09:23 Mariusz251 napisal(a): A powiedz-niekoniecznie mnie, bardziej sobie...Probowales Ty w ogole jakies kobiety poznawac?Rozmawiac z nimi?Zainteresowac je czymkolwiek, soba?Czy moze uwazales, ze to kobieta powinna zabiegac o Ciebie, a ze z jakiegos powodu nic takiego sie w Twoim zyciu nigdy nie przytrafilo, wiec obraziles sie hurtem na wszystkie?I pozostalo juz tylko dopisac do tego jakies uzasadnienie "glebszego sensu"? To samo pytanie mi się nasunęło, zwłaszcza, że z tej listy powodów nie zauważyłam NIC co mogłoby Cię dyskredytować w jakikolwiek sposób, wręcz przeciwnie. Co jakiś czas się tacy panowie na forum pojawiają i się zastanawiam, czy robią cokolwiek, czy tylko siedzą i myślą dlaczego jeszcze żadna kobieta się sama nie zgłosiła. Teraz o takich ciężko i pewnie sporo dziewczyn by się o takiego pozabijało, ale to nie oznacza, że Ci kobieta z nieba na głowę spadnie, ani że się rzuci w ramiona od razu, bo nie masz tego napisanego na czole. A nawet jakbyś miał, to go nie wystawiając z domu też masz marne szanse, żeby jakaś zobaczyła. napisał/a: ~gość 2011-08-15 10:47 Może wolisz chłopców tylko jeszcze tego sobie nie uświadomiłeś ? napisał/a: leofromzoo 2011-08-15 10:59 Skoro jesteś sam i dobrze Ci z tym, to w czym problem? Mnie się jednak zdaje, że wcale Ci tak dobrze nie jest a tego posta napisałeś, by jednak komuś powiedzieć, że jakoś bez nikogo przy swoim boku się "gnieciesz". Jak widzisz po niektórych odpowiedziach, jedni będą starali się Ciebie pocieszać, inni będą bardziej zdziwieni Twoim wpisem, bo rzeczywiście jest zastanwaiający. Piszesz, że jesteś w miarę normalnym facetem, a jakoś do tej pory nie udało Ci się kogoś znaleźć. Może po prostu nie masz inicjatywy lub śmiałości, może tak naprawdę paraliżuje Cię strach, by się przed kimś otworzyć i zaangażować. Póki co, na razie nie stawiaj pochponie wniosków, których nie możesz wyciągać. Związek to fajna sprawa, wiadomo są i problemy ale też przyjemnosci, chociażby wsparcie, uśmiech czy bliskość drugiej osoby, a nie mówię już o innych przyjemnościach. No ale czasem jest tak, że trzeba się postarać, bo nie zawsze podstawią talerz pod nos. Myślę, że jak kogoś poznasz i wejdziesz w jakąś więź, zmieni Ci się diametralnie postrzeganie, a póki co, nie "mędrkuj" tylko bierz się do roboty w nawiązywaniu znajomości. Pamiętaj, kazda potwora znajdzie swego amatora napisał/a: errr 2011-08-15 11:42 szkoda, że więcej mężczyzn nie potrafi się przyznać do tego, że nie mają nic do zaoferowania. Ileż kobiet byłoby dużo szczęśliwszych. Nie namawiajcie go do szukania kobiety. Facet napisał, że się nie nadaje na partnera. Po co jakaś niewinna ona ma się z nim męczyć. napisał/a: Izaczek 2011-08-15 11:45 leofromzoo napisal(a):Piszesz, że jesteś w miarę normalnym facetem, a jakoś do tej pory nie udało Ci się kogoś znaleźć. zeby kogoś znalezc, trzeba szukać.. jakoś szukania w Twoich wypowiedziach nie dostrzegłam... Swoją drogą mój (już były) facet reprezentował identyczne podejscie jak Ty (też grzeczny, spokojny, ułozony, niepijący, niepalący, rozsądny.. itd) i przez kilka lat zwiazku dziwił sie, ze w ogole mozna go pokochać, skoro on 'nie ma nic do dania' i tak naprawde 'nie nadaje się do związku' i 'chyba powinien być sam' - tak powtarzał to zdecydowanie za często a jak juz wreszcie w siebie uwierzył, ze jednak mozna, ze da się go kochac, ze moze swoją obecnoscią uszczesliwiac drugą osobę, to [pip pip pip] poszedł do innej.. napisał/a: leofromzoo 2011-08-15 12:01 Nikt go nie namawia, po prostu niech nie zachowuje się jak chłopiec w spodenkach, tylko najpierw niech spróbuje , żeby móc coś takiego mówić,czy się nadaje czy nie. Może ma milion dobrych pozytywnych cech których sam ich nie widzi, a które będą podobać się jakiejś potencjalnej jego "ofierze" hehe. A jak mu się nie będzie chciało, to potencjalne biedne niewiasty, nie mają się o co martwić. [ Dodano: 2011-08-15, 12:18 ] ice_queenjakoś szukania w Twoich wypowiedziach nie dostrzegłam... No raczej nie mogłaś dostrzec bo miałem trochę inną sytuację i nie szukałem. Starałem się sklejać siedmioletni związek, ale coś robiłem i dlatego właśnie napisałem, by nie był bierny, tylko spróbował. Co wyjdzie autorowi wątku, czas pokaże, ale niech nie zakłada z góry czegoś, czego nie może wiedzieć. Tłumaczenia w kontekście hasła "nigdy nie byłem uwodzicielem" z polskiego na angielski od Reverso Context: Martha, nigdy nie byłem uwodzicielem ani romantykiem. Nigdy nie byłem w związku. Od zawsze samotny, nie dlatego że jestem brzydki/gruby/głupi. Nie chce wejść w związek bo taką przysięgę sobie złożyłem(sam przed sobą) a swoje życie poświecę pracy i treningowi aby każdego dnia być lepszym człowiekiem. Mój wrodzony chłód emocjonalny i dystans do ludzi tylko mi pomaga bo większość dziewczyn zniechęca mój charakter. Mimo zainteresowania dziewczyny to każdą odrzucam. Kocham wolność jaką daje życie singla, chce się napić piwa to się napije, chce polecieć do Meksyku nawet jutro to lecę. I na pewno mi się nie odmieni bo jestem już blisko 30(nie, nie zostanę magiem. mam to za sobą) a w pewnym wieku człowiek jest już zwyczajnie jest za stary na miłość dlatego im więcej będę mieć lat tym mocniej będę trwał na drodze jaką obrałem. Ale czasem zastanawiam się jak to jest po drugiej stronie? Mieć kogoś, dbać o tą osobę, być ograniczanym? Bo moja wizja związku to nie cukierki, serduszka i całe to rzyganie tęczą. Zwykła ludzka ciekawość #zwiazki Coleen Nolan radzi czytelnikowi, który denerwuje się ponownym umawianiem się na randki po wyjściu z kontrolującego związku – i ma więcej niż jedną przeszkodę do pokonania Droga Coleen, mam 31 lat i jestem singielką od około trzech i pół roku po tym, jak w końcu opuściłam kontrolującego partnera. Chociaż bycie samemu przez całą pandemię było […] Kilka tygodni temu doszło do spotkania Sebastiana Fabijańskiego z Rafalalą, co rozpoczęło falę medialnych spekulacji. Aktor nie komentował doniesień, po których sądzono, że w jego związku z Julią Kuczyńską nie dzieje się najlepiej. Teraz, gdy para ogłosiła już, że nie jest razem, artysta udzielił szczerego wywiadu, w którym przyznał, co tak naprawdę się wydarzyło. W tle pojawiły się narkotyki, utrata świadomości i wiara, że jego kontakt z Maffashion i ich synem będą co najmniej poprawne. Maffashion często zabiera głos w sprawach społecznych. Za jaką cenę? „Grożono mi” Sebastian Fabijański o nagraniu z Rafalalą – czy był szantażowany? Kilka dni temu Sebastian Fabijański wybrał się do redakcji Pudelka. Zgadzając się na wywiad wideo, chciał uciąć wszystkie plotki na swój temat i przedstawić jedną wersję tego, co wydarzyło się w jego życiu w ostatnim czasie. Raper i aktor przyznał, że faktycznie pojechał pewnej nocy do mieszkania Rafalali. Dlaczego? „To spotkanie miało miejsce po jednym z koncertów, na którym byłem. Normalnie nie biorę narkotyków, bo nie służą mi za bardzo, ale wtedy dałem się namówić. Z racji na to, że jeszcze biorę leki po śmierci ojca, to prawdopodobnie połączenie leku z narkotykiem sprawiło, że nie pamiętam nic. Mam przebłyski, że siedzę w samochodzie czy jadę windą, ale nic więcej...”, opowiadał Sebastian Fabijański, który po odwiedzinach Rafalali czuł się zastraszany. „Gdy jesteś nagrany raz, wpadasz w paranoję, że jesteś nagrywany ciągle. I to nie przez jedną osobę. To jest podobne doświadczenie, jak to, gdy ktoś włamie Ci się do domu. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, więc nie byłem czujny. Po zobaczeniu filmów czułem strach. Każde słowo odczuwasz jako szantaż. Nie wiem, czy to był naprawdę on, o tym zdecydują prawnicy. Ale wiem, że ja byłem w piekle – w ciągłym napięciu, ciągłej podejrzliwości i poczuciu zagrożenia”, usłyszeliśmy. Raper czeka na ekspertyzę prawną w swojej sprawie. Dopiero potem zadecyduje, co dalej. Fot. VIPHOTO/East News Trudne emocje, które towarzyszyły mu przez wiele tygodni, porównał do najsmutniejszego wydarzenia w jego życiu. Odpowiedział też, na pytanie, czy najbardziej bał się wycieku sekstaśmy ze swoim udziałem. „Chyba tak. A potem bałem się tak naprawdę wszystkiego. Za każdym razem jak budziłem się i wchodziłem na Instagrama, to bałem się co tam spotkam. I muszę to uczucie porównać do śmierci ojca. Bo po niej za każdym razem bałem się, czy z mamą wszystko w porządku. Łapałem za słuchawkę: „mama? Mama? Dobrze, mama żyje”, mówił Pudelkowi. Ostatecznie okazało się, że między Rafalalą a Sebastianem Fabijańskim nie doszło do niczego, czego dziś aktor mógłby się wstydzić. „Biorę na klatę konsekwencje swoich czynów, dlatego stwierdziłem, że nie chcę już tego kisić w sobie. Wydałem oświadczenie. […] Po tym spotkałem się z Rafalalą i widziałem materiały, wcześniej nie chciałem ich oglądać, bo bałem się, co tam zobaczę. Natomiast tam nic się nie wydarzyło. Tam nic się nie wydarzyło, teraz to wiem”, podkreślił aktor. ZOBACZ TAKŻE: Sebastian Fabijański przerywa milczenie po rozstaniu z Maffashion. Aktor ma jedną prośbę… Fot. Pawel Wodzynski/East News Sebastian Fabijański o zdradach i związku z Maffashion Michał Dziedzic zapytał aktora o to, jak czuł się, gdy w sieci pojawił się film potwierdzający to, że odwiedził Rafalalę. Wspomniał również, jak zareagowała jego ówczesna partnerka. „To był jeden z najtrudniejszych momentów w moim życiu. Przez 16 lat nie piłem alkoholu i nie brałem narkotyków, nawet nie paliłem marihuany. Więc to, co się stało, to był koszmar. Miałem wrażenie, że wszystko się skończyło. Reakcja Julki była bardzo piękna, bo niejedna osoba wydałaby wyrok i powiedziała, że nie chce mnie widzieć. A ona się tak nie zachowała i jestem jej za to wdzięczny. […] Nie wiem, czy mi to wybaczyła. Nie wiem, czy to da się wybaczyć”, zastanawiał się głośno w rozmowie z Pudelkiem. W wywiadzie pojawił się też temat zdrad. Co na ten temat Sebastian Fabijański miał do powiedzenia? „Nie byłem fair wobec Julii. Jest mi przykro i wstyd. Bo nigdy nie zdradzałem swoich kobiet. Tu było inaczej, za co publicznie przepraszam. Nie boję się prawdy na swój temat, nie chcę tego kisić w sobie, bo ludzie zasługują na prawdę. A ja jestem totalnie pogubionym gościem w wielu aspektach. […] Gdybym tylko bólu i cierpienia mógł sobie nie wybrać, ale one znajdują mnie same...”, zaznaczył aktor. Nie chciał jednak dokładnie potwierdzić, dlaczego rozstał się z Julią Kuczyńską. „Pewne impulsy, być może jeden, zadecydowały o tym, że się rozstaliśmy. Ale powód jest nieważny. Dzieje się tak, że ludzie się rozstają, gdy się nie dogadują. Bardzo jest mi źle z tego powodu”, wyznał i nie umiał powstrzymać łez, gdy mówił o synu. „Bardzo jest mi źle, że Bastek, dla którego budowałem dom… Że on nie będzie miał… Tego, co budowałem”, mówił Sebastian Fabijański wzruszony. CZYTAJ TEŻ: To koniec miłości! Maffashion ze łzami w oczach potwierdziła rozstanie z Sebastianem Fabijańskim Fot. Mateusz Stankiewcz/SameSame Na czym dziś mu zależy? Jak teraz wygląda jego kontakt z Maffashion? „Bardzo chcę, żeby ta relacja była fajna, ciepła, pełna zrozumienia. Będę o to walczył. Jestem wdzięczny Julii za to, że była ze mną. Że połączyły nas emocje, które sprawiły, że jest dziś z nami Bastek. To jest dla mnie najistotniejsze”, zakończył Sebastian Fabijański. Życzymy, by aktor poukładał w swoim życiu wiele spraw, które tego wymagają. Wierzymy, że czas pomoże w odzyskaniu równowagi i spokoju. Julia Kuczyńska, Sebastian Fabijański, 2019 Fot. PIOTR KAMIONKA/REPORTER jUo1xbM.
  • j3xcc0i4pv.pages.dev/353
  • j3xcc0i4pv.pages.dev/277
  • j3xcc0i4pv.pages.dev/173
  • j3xcc0i4pv.pages.dev/145
  • j3xcc0i4pv.pages.dev/389
  • j3xcc0i4pv.pages.dev/150
  • j3xcc0i4pv.pages.dev/27
  • j3xcc0i4pv.pages.dev/136
  • j3xcc0i4pv.pages.dev/180
  • nigdy nie byłem w związku